Fit pełnoziarniste lane kluski
***
Fit pełnoziarniste lane kluski
SKŁADNIKI (na jedną porcję):1 jajko,
2 łyżki mąki pszennej pełnoziarnistej,
2 łyżki dowolnych otrąb,
1 łyżka Chia,
1 łyżeczka ksylitolu,
1 łyżeczka dowolnej odżywki białkowej (można też ominąć ten punkt)
200-250 ml dowolnego mleka (krowie lub roślinne),
60 g truskawek (ja użyłam mrożonych, które wcześniej rozmroziłam)
1/3 banana,
1 łyżka masła orzechowego (najlepiej 100%)
PRZYGOTOWANIE:
Jajko wbić do miseczki i rozbełtać. Dodać 2 łyżki mąki, 2 łyżki otrąb, 1 łyżeczkę ksylitolu i opcjonalnie łyżeczkę odżywki, i wymieszać całość do uzyskania gęstego ciasta (takiego, które będzie nam 'leniwie' spływać z łyżki). Do garnka wlać mleko i poczekać aż zacznie się gotować. Gdy na powierzchni zaczną pojawiać się 'bąble' można zacząć wlewać porcjami ciasto - ja wzięłam za mały garnuszek, dlatego robiłam na dwa razy. Po 2-3 minutach przelać do miseczki, wrzucić pokrojone owoce, wymieszać i udekorować masłem orzechowym (ewentualnie dolać odrobinę mleka jeśli wyjdzie za gęste).
WARTOŚĆ ODŻYWCZA W PORCJI:
557 KCAL
B: 33g
T: 23g
W: 57g
(W tym cukry: 15g)
Błonnik: 8g
***
Od jakiegoś czasu czuję potrzebę urozmaicenia swojej kuchni i diety, tak więc drążę w odmętach internetu i starych przepisach mamy i przerabiam je na zdrowsze wersję i oczywiście własne potrzeby :) Dziś padło na lane kluski na mleku! Jako że jakieś 3 lata temu byłam rasowym niejadkiem, nie miałam wcześniej okazji takowych klusek spróbować - znaczy okazji pewnie i było ku temu wiele, ale nie miałam zwyczaju smakować czegoś czego wcześniej nie jadłam - więc zerwawszy się o świcie rozpoczęłam przygotowania i tak oto powstały ONE :) Zazwyczaj gotując albo tworząc nowe potrawy zdarza mi się coś spartolić - oj i żeby to tylko raz, czy dwa! - a wtedy mój kochany TŻ musi się nasłuchać jakie to wszystko jest be i że więcej czegoś takiego nie ugotuję już ... Ale i tak, jak przysłowiowy bumerang, wracam do kuchni, którą zwykłam nazywać swoim zaciszem, i po ochłonięciu próbuję jeszcze raz :>
Jakieś parę dni temu doszło do mnie jak czasochłonne jest przygotowywanie i planowanie posiłków na następny dzień. Zwłaszcza jak ma się zajęcia do 18.15 i wraca się ze świadomością, że trzeba odstać jeszcze 2h w kuchni gotując, bo rano nie będzie na to wszystko czasu. Z drugiej strony to wszystko daje mi pewną satysfakcję :) Zauważyłam, że moje umiejętności kulinarne z 'żółtodziób kuchenny' (do czego to służy? jak włączyć piekarnik?) drastycznie przeskoczyły do 'zrobię coś z niczego' (ooo, pół puszki fasoli? czemu by nie zrobić musu czekoladowego?). Bawi mnie odkrywanie nowych smaków i łączenie różnych składników - szczególnie tych, które, wydawać by się mogło, zupełnie do siebie nie pasują - ale też miny ludzi, którzy spoglądają na pudełka i słoiczki które ze sobą zabieram (że też chce ci się to wszystko przygotowywać!) :> Bo dieta dietą, ale zdrowe odżywianie się to styl życia, a nie 'wieczne wyrzeczenia'! Zdrowe może być smaczne, ale to co jest smaczne, nie zawsze jest zdrowe - choć nie popadajmy w paranoję, nawet mi zdarza się od czasu do czasu wszamać 4 kawałki ciasta (rafaello, sernik, trzy bit czy karpatka...) bo urodziny, bo imieniny. Btw, na dniach postaram się zaktualizować przepisy, które jeszcze nie pojawiły się na blogu z braku wolnego czasu :)
0 komentarze: